Ultrabook, laptop, notebook - czy ten podział komputerów osobistych wciąż ma sens?

Początek lat 80. XX wieku był bardzo gorącym okresem w historii branży IT. Na ten okres przypadają wydarzenia ważne z perspektywy posiadaczy domowych komputerów osobistych, które później ewoluowały na wiele sposobów aż do formy, w jakiej znajdują się dzisiaj. Sir Clive Sinclair w tym czasie świętował sukces swoich komputerów ZX, w tym legendarnego ZX Spectrum. Apple zaś miało powody do zadowolenia po premierze komputera Apple II z 1979 roku. To właśnie między innymi dzięki tym maszynom komputery zaczęły trafiać pod strzechy i przestały być horrendalnie drogimi urządzeniami trafiającymi niemal wyłącznie do instytutów badawczych, administracji rządowej czy co majętniejszych firm. Komputer wreszcie zaczął kosztować tyle, że stał się dostępny dla przeciętnego zjadacza chleba.

Na ten okres przypadają także ważne wydarzenia związane z inną gałęzią komputerów osobistych. Sprzęcie, który będzie można zabrać ze sobą w dowolne miejsce, położyć sobie na kolanach i pracować, co jeszcze kilkanaście lat wcześniej uchodziłoby za istne science-fiction. Komputerach, bez których dzisiaj ciężko wyobrazić sobie zarówno pracę w biurze, jak i pracę zdalną. Mowa oczywiście o laptopach.

Dzisiaj tego typu komputery coraz mocniej rozpychają się na biurkach, spychając z nich „stacjonarki” i podłączone do nich klawiatury i myszki. Monitory niekoniecznie, gdyż już w innych poradnikach zwracaliśmy uwagę, że dwa ekrany skutecznie są w stanie podnieść wygodę, a w rezultacie efektywność pracy.

W tym poradniku postaramy się jednak nie tyle streścić historię przenośnych komputerów osobistych, co pochylić się nad kwestią, która nie dla wszystkich jest wystarczająco klarowna. Czym laptop różni się od notebooka. Czym właściwie jest ultrabook? I czy rozgraniczanie tego typu sprzętu na kilka rodzajów jest w ogóle potrzebne?

Zacznijmy od definicji

Ktoś kiedyś powiedział, że jak nie wiadomo od czego zacząć, to najlepiej zacząć od początku. W myśl tej maksymy warto przyjrzeć się samym pojęciom, które nas będą interesowały. Czym jest laptop, a czym notebook i czym, o ile w ogóle, te pojęcia różnią się od bardzo popularnego dzisiaj określenia „ultrabook”, które lubią forsować producenci mobilnych komputerów.

Czym jest Laptop?

Słowo „laptop” samo w sobie dość trafnie oddaje ideę powstania tego typu sprzętu. „Lap”, czyli z j. angielskiego „kolano” oraz „top”, czyli „góra”. Laptopy miały być urządzeniami o takiej wielkości, że będzie można trzymać na kolanach i w ten sposób na nich pracować. Proste w teorii, ale te prawie 50 lat temu (pierwsze prototypy laptopów zaczęły powstawać jeszcze w latach 70.) to wcale nie było łatwe do wprowadzenia w życie. Miniaturyzacja podzespołów i sama technologia jeszcze nie były aż tak zaawansowane, jak chociażby na początku XXI wieku, kiedy to laptopy zaczęły się coraz dynamiczniej rozwijać, pewien sposób standaryzować, a także specjalizować. Poza tym, pierwsze laptopy potrafiły ważyć po kilka kilogramów, niektóre nawet ok. 10 kg. No i raczej korzystała z nich NASA, niż pan Smith po powrocie z pracy.

Pierwszym laptopem w formie, z której producenci korzystają po dziś dzień był GRiD Compass (1982 rok), przygotowany właśnie dla NASA. Posiadał obudowę typu clam-shell z jaką dzisiaj praktycznie każdy laptop jest kojarzony. Urządzenie otwierało się podnosząc klapę kryjącą ekran, a druga połówka, spoczywająca na biurku lub kolanach, posiadała klawiaturę. Wtedy jeszcze o touchpadzie nikt nie myślał i ten element pojawił się dopiero w PowerBooku 500 od Apple wydanym w 1994 roku. Jedyne czym konstrukcyjnie wyróżniał się od kształtu współczesnych laptopów był bardzo długi „kuperek”.

Czym jest Notebook?

Czym w takim razie jest „notebook”? Odpowiedź może zaskoczyć, gdyż to, po prostu, bez zbędnej filozofii, synonim słowa „laptop”. Właściwie na tym stwierdzeniu temat też można by zamknąć, ale warto chociaż na moment zastanowić się, skąd słówko „notebook” w kontekście przenośnego komputera osobistego się wzięło.

Otóż można w pewnym sensie powiedzieć, że ma ono rodowód czysto marketingowy. Na przestrzeni lat laptopy stawały się coraz mniejsze i bardziej poręczne, lżejsze, a także zaczęto montować w nich baterie, co sprawiło, że stały się częściowo niezależne od gniazdka. Mówiąc o „laptopie” jako o „notatniku” (z j. angielskiego „notebook” to właśnie „notatnik”) chciano podkreślać jego mobilność, to że można go wsadzić w torbę lub plecak i zabrać w praktycznie dowolne miejsce. Być może z dzisiejszej perspektywy ciężko uwierzyć, że początkowo laptopy-notebooki nie posiadały wbudowanego akumulatora.

Tak jak dzisiaj słowa „laptop” i „notebook” można używać zamiennie, tak z „ultrabookiem” sprawa ma się nieco inaczej. Nie tylko ze względu sprzętu, jaki to słowo opisuje, ale też z powodu zawirowań związanych z chociażby z prawem do używania takiego terminu.

Czym jest ultrabook?

Odpowiedź na to pytanie dzisiaj nie jest specjalnie skomplikowana. Ultrabooki są charakterystyczną podgrupą laptopów w ogóle. Obecnie ultrabookiem nazywa się praktycznie każdego laptopa, który wyróżnia się na tle pozostałych swoją filigranowością, smukłą obudową, mobilnością, bardzo niską wagą (nawet ok. 1 kilograma) i nierzadko bardzo długim czasem pracy na baterii, niekiedy dochodzącym do kilkunastu godzin. Jest to więc sprzęt idealny dla osób często podróżujących i pracujących poza biurem. Ultrabooki zazwyczaj posiadają ekran o przekątnej oscylującej wokół 13 lub 14 cali i często tworzone są z myślą o półce klasy Premium, chociaż ostatnia kwestia nie jest regułą. Obecnie ultrabooki, czy też laptopy ultramobilne, jak się je zamiennie nazywa, równie dobrze odnajdują się w segmencie klasy średniej.

Żeby jednak w pełni zrozumieć ideę ultrabooka musimy cofnąć się do roku 2011. Wtedy to właśnie Intel zdefiniował czym ma być Ultrabook. Tym razem pisany dużą literą, gdyż chodzi o nazwę własną, mającą status strzeżonego znaku towarowego. O rodzaj laptopów z procesorami Intela, które miałyby stanowić odpowiedź na sukces konkurencyjnych MacBooków. Żeby jakiś producent mógł legalnie nazwać swojego laptopa Ultrabookiem i opatrzyć go odpowiednią naklejką, spełnione musiały być następujące kryteria:

  • Ultrabook musiał mieć maksymalnie 18 mm grubości (w przypadku laptopów mniejszych niż 14-calowe) lub 21 mm (w przypadku laptopów większych niż 14-calowe). W przypadku Ultrabooków konwertowalnych grubość nie mogła przekraczać 23 mm.
  • W środku musiał się oczywiście znajdować procesor Intela.
  • Minimum 5 godzin pracy na baterii (od 2013 roku wymagano już 6 godzin działania w trybie wideo oraz 9 w spoczynku).
  • Laptop musiał posiadać złącza USB 3.0 i/lub Thunderbolt (od 2012 roku)
  • Obecność technologii Intel Identity Protection Technology oraz Intel Anti-Theft Technology
  • Szybkie wznawianie pracy – Ultrabook miał być po wybudzeniu gotowy do pracy w mniej niż 7 sekund (w 3 sekundy od 2013 roku)
  • opcjonalnym, ale mile widzianym dodatkiem była obecność ekranu dotykowego

Nie oszukujmy się, dzisiaj takie wytyczne nie robią już na nikim wrażenia, zaś sam termin mocno się upowszechnił. Nie zmienia to jednak faktu, że słowo „ultrabook” stało się synonimem notebooka idealnego do pracy poza biurem. A także po części prestiżu. Wytyczne przedstawione przez Intela mogły spełnić wówczas wyłącznie laptopy z wysokich serii i dlatego Ultrabooki słusznie kojarzone były z drogim sprzętem.

To co z tą terminologią?

Podsumowując wszystko, co napisaliśmy i próbując odpowiedzieć na tytułowe pytanie trzeba wyraźnie zaznaczyć, że podział przenośnych komputerów osobistych na laptopy i notebooki nie ma dzisiaj absolutnie żadnego sensu i z czystym sumieniem można traktować te dwa terminy jako wyrazy bliskoznaczne.

Z ultrabookiem za to jest nieco inaczej. Każdy ultrabook jest laptopem, ale nie każdy laptop jest ultrabookiem. W ten sposób można określać praktycznie każdego laptopa z ekranem o krótkiej przekątnej, lekkiego i wyróżniającego się na tle innych mobilnością. Słowo „ultrabook” podkreśla pewne wyjątkowe walory laptopa.

Termin „ultrabook” pełni dzisiaj podobną rolę jak „adidas”. Dzisiaj o obuwiu sportowym często mówi się „adidasy”, chociaż nie każdy but sportowy jest wyprodukowany przez firmę Adidas. Tak samo nie każda pieluszka jednorazowa jest firmy Pampers. I nie każdy ultrabook musi spełniać wytyczne wykreowane przez Intela.

Jeżeli podobał Ci się ten artykuł, sprawdź także:

Komentarze (0)

Brak komentarzy w tym momencie.

Nowy komentarz