Matryca w laptopie – jak wybrać optymalny ekran do pracy?

Gdybyśmy zrobili mały eksperyment i spróbowali podzielić różne cechy laptopów na dwie kategorie: bardzo ważne i mniej istotne, to śmiało można założyć, że ekran jako jedna z pierwszych odpowiedzi trafiłby do sekcji „bardzo ważne”. Czy jest w tym coś dziwnego? Absolutnie nie. Ekran w laptopie to nie tylko okno dające podgląd na owoce naszej pracy. To jeden z tych elementów wyposażenia, który w realny i niezaprzeczalny sposób wpływa na komfort pracy, a nawet na jej wydajność. Nawet najmocniejsza konfiguracja sprzętowa zwieńczona kiepskiej jakości wyświetlaczem lub matrycą źle dobraną do wykonywanych w czasie pracy czynności nie będzie optymalnym narzędziem pracy.

Wyświetlacze w laptopach różnią się od siebie nie tylko wielkością, a konkretniej – długością przekątnej. Warto zwrócić uwagę na technologię, w jakiej wykonano panel, proporcję ekranu, wykończenie czy ewentualną obsługę dotyku. Osoby pracujące z grafiką, gracze, a także, po prostu, miłośnicy oglądania multimediów w dobrej jakości, bardziej zwrócą uwagę na kolory i jasność, a szeroko rozumiani pracownicy biurowi spędzający sporą część dnia na edycji, przygotowywaniu i czytaniu dokumentów – na proporcję i rozdzielczość. Podobnie zresztą programiści, logistycy i inne profesje, gdzie widoczność jak największego obszaru roboczego jest bardzo pomocna.

Na co więc zwracać uwagę przy wyborze laptopa pod kątem matrycy? Co to jest TN albo IPS? I dlaczego OLED daje najlepszą czerń? Jak dobrać rozdzielczość i proporcje ekranu do wykonywanych zadań? Czy wyświetlacze mają jeszcze jakieś inne cechy, które mogą okazać się przydatne? Postaramy się na te pytania odpowiedzieć.

Krótko o LCD

Ten skrót pewnie większości z Was jest znany i słusznie kojarzony z monitorami wolnostojącymi, telewizorami, różnej maści wyświetlaczami i ekranami w laptopach właśnie. Skrót LCD (ang. Liquid-crystal display) opisuje ekrany ciekłokrystaliczne, które swoją popularnością zdominowały rynek wyświetlaczy wyparłszy ekrany CRT. Nic dziwnego – rozwój technologii LCD sprawił, że wyświetlacze tego typu można spotkać zarówno w „tarczy” smartwatcha, jak i głównym urządzeniu wchodzącym w skład kina domowego, czyli TV. Są bardzo kompaktowe (w porównaniu do kineskopów), cienkie oraz lekkie i można je wykonać w praktycznie każdym kształcie i rozmiarze. Do tego dochodzi ich duża energooszczędność, więc popularność tego rozwiązania nie powinna nikogo dziwić.

Zanim przejdziemy dalej – kropla teorii. Ekrany ciekłokrystaliczne składają się z kilku cieniutkich warstw. Patrząc od „wewnątrz”, mamy po kolei: podświetlenie, polaryzator, warstwę zawierającą tranzystory TFT, warstwę z komórkami zawierającymi ciekłe kryształy, na to nachodzi warstwa filtra RGB oraz drugi polaryzator. Światło pokonuje drogę od warstwy wyposażonej w diody LED, dalej przez pierwszy polaryzator nadający światłu odpowiedni kierunek. Potem trafia do warstwy tranzystorów TFT, następnie nemetycznych, ciekłych kryształów, które pod wpływem odpowiedniego ładunku elektrycznego umieszczonych na warstwie elektrod zmieniają swoje położenie, przepuszczając tym samym światło do kolejnego etapu. Stamtąd światło przechodzi do warstwy z filtrem RGB („nadającym” obrazowi kolor), a całą drogę wieńczy drugi polaryzator. Efektem całej tej wędrówki światła jest uzyskany obraz. To oczywiście bardzo uproszczony schemat, pozbawiony opisu wszystkich procesów związanych z reagowaniem ciekłych kryształów na zmienne napięcie prądu elektrycznego oraz optyki.

Ekran w laptopie. Jaki wybrać?

No właśnie, to ciekłe kryształy, a konkretniej ich ułożenie przed i po przyłożeniu ładunku elektrycznego, odpowiada za obraz jaki finalnie otrzymujemy, w tym sensie, że wpływa on na właściwości panelu. Odpowiednie skręcenie ciekłych kryształów wpływa np. na kontrast matrycy, jej czas reakcji, a także szerokość kątów widzenia.

Wśród najczęściej montowanych w laptopach matryc spotyka się panele TN, IPS i pochodne, a także VA wraz z pochodnymi, jednak te ostatnie pojawiają się zdecydowanie rzadziej. W laptopach, szczególnie tych z najwyższych półek cenowych (chociaż powoli przestaje to stanowić regułę) pojawiają się także panele OLED. O nich jednak trochę później, gdyż tego typu ekrany nie należą do rodziny wyświetlaczy LCD i działają na nieco innej zasadzie. Przyjrzyjmy się zatem czym charakteryzują się poszczególne technologie, jakie są wady i zalety ekranów TN, IPS (oraz pochodnych) oraz VA.

TN (Twisted Nematic)

Jeszcze parę lat temu tak zwane TN-ki dominowały w laptopach, szczególnie tych z niższych półek cenowych. Dzisiaj wciąż można je znaleźć w tego typu sprzęcie, chociaż konsekwentnie wypierane są przez IPS-y. Za to swoją drugą młodość TN-ki przeżywają w laptopach gamingowych, szczególnie tych stworzonych z myślą o e-sporcie. To zasługa jednej z największych zalet matryc tego typu, szczególnie z punktu widzenia graczy – bardzo szybkiego czasu reakcji panelu, sprawiającemu, że efekt smużenia jest znikomy, a dzięki temu obraz jest ostrzejszy. TN-ki mogą też pochwalić się najwyższymi wartościami odświeżania spośród paneli LCD.

Ekrany TN to również bardzo dobra opcja dla niedrogich laptopów biurowych, gdzie kwestie precyzyjnego odwzorowania kolorów i głębokiego kontrastu schodzą na plan dalszy. Decydującym czynnikiem jest tutaj ich cena, niższa niż w przypadku alternatywnych rozwiązań. TN-ki mają jednak swoje wady, a jedną z największych jest ich dość wąski kąt widzenia, szczególnie w osi góra-dół. To sprawia, że patrząc na wyświetlacz pod kątem odnosi się wrażenie, że kolory się „rozjeżdżają”, a obraz zmierza w kierunku efektu negatywu. Wyświetlacze wykonane w tej technologii nie mogą niestety pochwalić się tak wysokim kontrastem, jak IPS-y czy matryce VA. Podobnie rzecz ma się z czernią, która w TN-kach, szczególnie tych z niższej półki, bardziej przypomina ciemną szarość.

IPS (In-Plane Switching)

Panele IPS oraz pochodne, w tym Super IPS, to na ten moment najpopularniejsze i najbardziej uniwersalne rozwiązanie na rynku. Matryce tego typu świetnie sprawdzają się w laptopach, ultrabookach, tabletach oraz w sprzęcie typu 2-w-1, gdyż wyróżnia je niezwykle istotna dla użytkownika zaleta – bardzo szerokie kąty widzenia. To zasługa ciekłych kryształów, które, w przeciwieństwie do technologii TN, ustawiają się równolegle względem elektrod, a nie prostopadle.

Matryce IPS zapewniają dużo głębszą czerń niż TN-ki, oferując tym samym zdecydowanie wyraźniejszy kontrast. Pod kątem pokrycia i odwzorowania kolorów IPS-y także wypadają lepiej niż technologia TN. Do tego stopnia, że to na tych wyświetlaczach opierają się najlepsze, profesjonalne wyświetlacze LCD na rynku. Uznane przez grafików i fotografików panele DreamColor od HP oraz PremierColor od Della to doskonałe przykłady ogromnych możliwości technologii IPS.

Czy tak duża liczba zalet paneli IPS oznacza, że są one pozbawione wad? Absolutnie nie. Przede wszystkim matryce wykonane w tej technologii są droższe niż TN-ki. Gracze lubujący się w tytułach o szybkiej i dynamicznej rozgrywce zwrócą uwagę na większą tendencję do smużenia, co wynika z niższego czasu reakcji pojedynczych pikseli. Maksymalne odświeżanie ekranu także zazwyczaj będzie niższe niż w topowych TN-kach. Podsumowując – pośród paneli IPS coś dla siebie znajdzie zarówno pracownik biurowy, specjalista w dziedzinie obróbki grafiki i wideo, jak i osoby wykorzystujące laptopy, monitory, tablety, smartfony i telewizory w celach czysto rozrywkowych.

VA (Vertical Aligment)

Panele VA w laptopach spotykanie są zdecydowanie rzadziej niż IPS-y czy wyświetlacze TN, ale nie oznacza to, że nie ma ich wcale. Matryce VA to kolejna propozycja dla osób, którym zależy na szerokich kątach widzenia (chociaż te są nieco węższe niż w przypadku matryc IPS) i dobrej reprodukcji barw. A już szczególnie, jeżeli ktoś poszukuje obrazu o głębokiej czerni oraz wysokim kontraście – to wręcz cechy charakterystyczne dla paneli VA.

Żeby jednak nie było aż tak hurra-optymistycznie należy wiedzieć, że panele VA oraz pochodne (MVA, AMVA) charakteryzują się najdłuższym czasem reakcji, przez co ruchomy obraz w porównaniu do IPS-ów oraz TN-ek może wydawać się bardziej rozmazany.

OLED

Gdyby nie wysoka cena tego typu wyświetlaczy, to matryce OLED miałyby sporą szansę zabrać spory kawałek udziału w rynku panelom LCD podświetlanych za pomocą LED-ów. Wyświetlacze oparte na technologii OLED spotkać można zazwyczaj w najdroższych i najbardziej prestiżowych notebookach lub sprzęcie dla osób zajmujących się profesjonalną obróbką grafiki, gdzie jak najwierniejsza reprodukcja barw jest niezwykle istotną kwestią. Na ten moment, i póki co nic nie wskazuje, że kwestia ta ulegnie zmianie, panele OLED są droższe w produkcji niż monitory oparte na podświetleniu LED.

Czym OLED różni się od matryc TN, VA oraz IPS? Przede wszystkim budową, co finalnie przekłada się na jakość obrazu oraz możliwości wykorzystania. Wyświetlacze OLED pozbawione są przede wszystkim warstwy z podświetleniem LED. Sama nazwa OLED wzięła się ze skrócenia frazy Organic Light-Emitting Diode – tutaj każda organiczna dioda emitująca światło jest jednocześnie pikselem. Brak potrzeby dokładania do panelu warstwy podświetlającej oraz filtrów polaryzacyjnych sprawia, że OLED-y (oraz PMOLED czy AMOLED) są nie tylko sporo cieńsze od wyświetlaczy LED, ale też są elastyczne, pozwalając na zainstalowanie ich chociażby w składanych smartfonach czy tabletach.

Ekrany OLED wciąż jednak kojarzą się głównie z telewizorami. Dlaczego? Zapewniają jakość obrazu nieosiągalną na ten moment dla żadnego wyświetlacza LCD LED. Bardzo szybki czas reakcji OLED-ów daje niesamowicie gładki i pozbawiony smużenia obraz – idealny do cieszenia się akcją. Brak podświetlenia sprawia natomiast, że czerń jest prawdziwie czarna, a kontrast praktycznie nieskończony. Do tego dochodzi bardzo dokładne odwzorowanie barw. Wśród zalet paneli OLED nie można też zapomnieć o większej energooszczędności w porównaniu do TN-ek, IPS-ów czy matryc VA.

Proporcja ekranu – czy ma znaczenie?

W ostatnich latach w laptopach zdecydowanie dominowały ekrany o panoramicznej proporcji 16:9. Szeroki wyświetlacz okazał się bardzo uniwersalny i przez długi czas producenci niespecjalnie widzieli potrzebę, żeby ten stan rzeczy zmieniać. Coraz częściej jednak zaczęły pojawiać się głosy, mówiące, że i owszem – 16:9 jest uniwersalny, ale jednak lepiej dogaduje się z multimediami. W pracy zaś, im więcej widać na ekranie bez potrzeby przewijania go, tym lepiej. Szczególnie jeżeli pracuje się z dokumentami, tekstem, rysunkami czy kodem.

Część producentów, np. Microsoft, zaczęła zatem wracać do wyświetlaczy o bardziej „biurowej” proporcji. Świetnym przykładem są urządzenia i laptopy Microsoft Surface z wyświetlaczami o stosunku boków 3:2. Ostatnio sporą popularnością zaczęły cieszyć się również laptopy i urządzenia 2-w-1 wyposażone w panel o proporcji 16:10, który można uznać za całkiem atrakcyjny „złoty środek” pomiędzy ekranami 3:2 a 16:9 – wciąż daje nieco więcej przestrzeni do wyświetlania treści, a przy tym nadal dobrze „czuje się” w towarzystwie filmów, seriali i gier.

Dlaczego zatem warto rozważyć laptopa z ekranem o proporcji 16:10 lub 3:2? Odpowiedź jest banalna – dla wygody pracy! Szczególnie jeżeli przyszło nam wypełniać obowiązki programisty, logistyka operującego na różnego rodzaju tabelach, księgowego, osoby pracującej z różnego typu dokumentami, czy dziennie tworzymy kilka stron tekstu. Im bardziej proporcja ekranu jest „kwadratowa”, tym więcej wierszy tekstu oraz wierszy w tabelach będzie można zobaczyć bez potrzeby ciągłego przewijania strony w aplikacjach.

Przy projektowaniu dokumentów proporcje 16:10 oraz 3:2 pozwalają na łatwiejsze objęcie wzrokiem całego szablonu i treści. Ta sama kwestia dotyczy kolejnych linijek kodu pisanych przez programistów – w przypadku tych dwóch profesji zresztą nierzadko można spotkać się z stanowiskiem pracy wyposażonym w monitor ustawionym w pozycji pionowej, więc czerpanie z dobrodziejstw wyższych ekranów ma jak najbardziej sens.

Wśród laptopów nie brakuje także maszyn z wyższymi ekranami dla twórców kreatywnych. Graficy 2D oraz 3D, architekci, fotograficy, specjaliści w dziedzinie montażu i obróbki wideo to fachowcy, dla których więcej miejsca na ekranie to większa wygoda pracy, a nawet wydajność. Tym bardziej, jeżeli da się korzystną proporcję połączyć z wysoką rozdzielczością oraz najwyższą jakością odwzorowania poszczególnych gamutów barwowych.

Laptop z ekranem dotykowym – komu może się przydać?

Żyjemy w czasach, gdzie obsługa urządzeń wyposażonych w wyświetlacze dotykowe nie jest niczym nowym. Smartfony, tablety, drukarki, kokpit samochodu, a nawet lodówka czy ekspres do kawy – wszędzie da się spotkać dotykowe ekrany. Łatwo to zrozumieć – obsługa czegokolwiek w ten sposób jest prosta i bardzo intuicyjna, a stukanie palcem po gładkiej płaszczyźnie towarzyszy nam każdego dnia. Nic więc dziwnego, że także laptopy wyposażone w ekran dotykowy, a w szczególności laptopy typu 2-w-1, łączące w sobie możliwość korzystania z niego jak z klasycznego notebooka oraz z tabletu, zyskały w ostatnich latach na popularności.

Obecnie w notebookach spotkać można się zazwyczaj z ekranami pojemnościowymi, zdolnymi do obsługi 10-punktowego dotyku. I chociaż panele dotykowe kojarzą się zwykle z gładkimi i błyszczącymi szybami, to wcale nie musi tak być. Na rynku od pewnego czasu pojawiają się laptopy z ekranem dotykowym, który wizualnie nie różni się niczym od matowych, nie-dotykowych wyświetlaczy. Tym samym – w pracy nie będzie w żaden sposób przeszkadzało odbijające się od płaszczyzny światło, co jest szczególnie istotne, jeżeli z laptopem przyjdzie pracować pod gołym niebem.

Trzeba jednak brać pod uwagę, że stukanie palcami w ekran to tylko jednak kwestia. Druga to wykorzystanie do jego obsługi aktywnego piórka w celu tworzenia szybkich szkiców, nanoszenia poprawek, szybkiej obróbki zdjęć i grafiki oraz tworzenia notatek. Zestaw składający się z wyświetlacza reagującego na dotyk, szczególnie jeżeli mowa o notebooku konwertowalnym (2-w-1), oraz piórka bywa w niektórych warunkach (szczególnie jeżeli często pracuje się poza biurem) dużo praktyczniejszym wyjściem niż korzystanie z klawiatury i myszki.

Podsumowanie

Czas podsumować wszystkie poruszone dotychczas kwestie. Wybór odpowiedniej do pracy matrycy jest istotny, ale nie musi być wcale trudny. W zasadzie większość producentów notebooków biznesowych posiada w swojej ofercie sprzęt dostępny w kilku konfiguracjach, w tym – z różnymi ekranami. Czasami różnice wynikają z technologii w jakiej wykonano ekran, a czasami z rozdzielczości panelu, jego maksymalnej jasności oraz możliwości reprodukcji barw. Każda z wymienionych cech może finalnie rzutować na komfort korzystania z laptopa, a nawet wydajność w pracy oraz same jej efekty. Dlatego przed zakupem notebooka warto przyjrzeć się jego specyfikacji i sprawdzić co producent oferuje w kwestii ekranu.

Komentarze (0)

Brak komentarzy w tym momencie.

Nowy komentarz